Październik w tym roku naprawdę dopisuje. Pogoda – momentami jak z początku września. Słońce, krótkie rękawy… tylko wieczory już szybciej przychodzą… Korzystając z tak dobrej pogody wybrałem się z Alą do naszych znajomych na przejażdżkę rowerami po opłotkach Szamotuł. Oczywiście jak tylko pojawiliśmy się pod ich domem – zaczęło kropić… Nikt jednak nie zamierzał zrezygnować, oprócz… deszczu. 😉 Jak szybko się pojawił, tak szybko zniknął. Ruszyliśmy więc na podbój okolicy. Na pierwszy ogień poszedł plac zabaw w pobliskim Ludwikowie.
Obowiązkowy „odpoczynek” na trasie.
Niestety nie wszystkim było dane się pobawić 😉
Z pewnym niedosytem młodszej części ekipy ruszyliśmy w dalszą drogę.
Najmniejszy z jadących – z sakwą większą od koła – czasami jeszcze domagał się rodzicielskiego wsparcia 😉
Ale po chwili już ruszył w pogoń za Alą.
Po kilku kilometrach zmieniliśmy nawierzchnię z asfaltu na ubitą gruntówkę…
… która kawałek dalej zmieniła się w drogę jeszcze nie utwardzoną 😉
Na szczęście nie trwało to długo, więc dalej pojechaliśmy już bez przeszkód.
A na górce upragniony odpoczynek.
I w takich wesołych humorach jechaliśmy w kierunku mety 🙂
Super!:) Nie ma to jak rowerem przez świat:)